sobota, 26 kwietnia 2014

Po ostatnim anonimowym komentarzu z dzisiejszego mego wpisu nie moge sie pozbierac...
Bardzo mnie zabolał. Moze dlatego ze byl trafny... Zwykle tak wlasnie jest.
No ludzie moga pisac co chca, za to ja mam prawo tez pisac co czuje na swoim wlasnym blogu, hehe, cale szczescie :)
Bylem na krotkiej rundce rowerowej,bo przestalo wreszcie padac,ale to nie zmniejszylo uczucia odczuwania mojej NĘDZY...

Tak, teraz sie troche pouzalam...
Szanowny Anonimie -czuje do ciebie zlosc, ale nie skasuje komentarza, bo raz ze to nic nie da, on juz zostal napisany, jest juz w mojej glowie, a dwa - duzo w nim racji niestety... Ale ciezko mi sie z nia godzic.
Staram sie na codzien nie myslec o tym wszystkim.
Staram sie zyc fikcja, uluda, ze nie jest jeszcze tak zle jak jest. Ze to ze nie mam pracy, dziewczyny i wiekszego sensu na istnienie , i co wazne - POMYSLU na istnienie - to ze to nic nie znaczy.
Ze jestem narkomanem i alkoholikiem, ze stracilem tyle lat zycia, tyle mozliwosci rozwoju i zaprzepaszczonych SZANS. Tyle zawiedzonych nadzieju - swoich i innych ludzi, tj.relacji z ludzmi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz