wtorek, 1 lipca 2014

Zrobiliśmy zakupy. Jakaś folie do ogrodu, taka duża i gruba. To tyle koszt .co połowę podlewacza, na którym mi z kolei zależy ale na razie nie kupiliśmy. Mam zobaczyć ceny w necie, może będzie taniej.

Deszcz siąpi, jestem kompletnie rozespany, nie nadaje się kompletnie do niczego. Wrócimy to zjem kanapki i chyba się kładę. Chyba że napić się energetyka, ale raz że już słabo to na mnie działa, a dwa że co ja niby będę robił po nim? Na zakupach narobiłem sobie niezłego smaka na jedzenie. Chętnie bym wsunął paluszki ale zdrowiej się wstrzymać i zjeść kanapki.

Ale ogólnie to zdycham psychicznie. Kompletnie, brak werwy i ochoty na cokolwiek.

Wróciłem do domu, zjadłem kanapkę na szybko i się położyłem. Spałem głęboko dość długo, miałem oczywiście koszmary. Z których z werwą wstałem żeby zapomnieć, zjadłem pyszny obiad co już mi poprawiło humor, a na deser przyszły słuchawki co je zwracałem, to się bardzo ucieszyłem. Tak że naszła mnie ochota by jechać do Wawy. Po cokolwiek. Kupie chleb w Wawie, i wpłacę 10zł na konto póki Mam, jeszcze mi zostało 5zł to pojadę do Biedronki kupie energetyka, bo już połowę wypiłem. A propo to właśnie się napiłem... Ja to lubię tak sobie poprawić nastrój czymś jak już jest dobry, heh.

A tymczasem leje Deszcz, ja to już bym poszedł bo mam energię ale mi rodzice żebym poczekał. Nie chce żeby było podejrzane że leżałem a teraz nagle idę w deszcz. Choć przecież nic nie brałem, poza kawą i energetykiem.

Ale jak tak będę siedział to mi zapał zblednie jak znam życie, i mi pozamykają ten Żydowski Instytut Historyczny gdzie się wybieram.

Deszcz zelżał, ale już po chleb nie zdążę pojechać żeby obrócić ten Instytut, chleb, biedronkę i wpłatomat. W 705 gorąco, kierowca włączył ogrzewanie, to dla zmarźluchów chyba bo na dworze jest 15stopni czyli nie jest zimno , wystarczy kurtkę ubrać. Oczywiście wszystko wyszukałem sobie pierw w necie, jak jechać. Biedronek jest widzę na mapie bardzo dużo ale jakoś tak wszystkie nie po drodze. Pojadę na Targową przy Wschodnim.

Gdzieś zgubiłem olejek z nikotyną a ostatnio mam potrzebę nikotyny. To już rok minął jak nie palę ! 10czerwca. Żuje nicorette ale to nie to co podawanie sobie miętowego drażniącego fajnie usta ojejku. I tam była mniejsza chyba dawka tej nikotyny niż w pastylce 4mg która właśnie żuje. Muszę rzuć po połowie widać. Mam że sobą zestaw turystyczny w plecaku, czyli jedzenie, picie, aparat foto i mp3.

Próbuje kolejna płytę Funki Porcini, jest pojechana ale mi zupełnie nie wchodzi.

Wogóle żadna muza mi nie pasuje. Przełączam co i raz i wszystko jest źle. Czyli moje dobre samopoczucie znikło i tyle.
Z wystaw nic nie wyszło, nastrój mi zbladł, byłem tylko w sklepach. Wpłatomat nie chciał przyjąć mojej 10zł, to wszedłem do Carrefour i wydałem. Niedobrze bo to z konta co miałem nie ruszać. Kupiłem elektryczny preparat na komary, bardzo mi poprawił humor ale ojciec mi go szybko zepsuł mówiąc że bez sensu zakup... Teraz jestem w kropce bo muszę nie dość że wykombinować 10zł na następny akodin to jeszcze kolejne 10zł na zwrot na konto żeby było na opłaty... Myślałem że chociaż ucieszą się z tego zakupu a nie będą marudzić, kurde wszystko jest takie beznadziejne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz