Zazylem. Juz w.sumie moze i jest lepiej. W aptece nie bylo zadnej gadki, ale przeciez to ja powinienem zagadac jak cos, a nie ona. Skwar okropny, a Gosia nadal nie odpisuje. Zaczyna mnie to denerwowac. No ale przeciez jej nie zmusze.
Juz sie pozno zrobilo przez te jazdy i chodzenia z apteki to tak czy siak jade na Woloska. Na razie stoimy, ale w chlodnym klimatyzowanym tramwaju, w ktorym nie smierdzi:-)
Tam u niej musze sie naszykowac na to co mi jest ciezko wytrzymac czyli czekanie. Pytanie czym z kolei tam sie zajme jak juz siedzenie 5min.w tramwaju mnie irytuje.
U lekarki kombinacje z karta moja, bo niby poprzednio zakladala a nie ma, to znow do rejestracji i znow czekac bo w tym czasie wszedl ktos nastepny. No ale najwazniejsze ze nie ma dzikich tlumow, ze da sie wytrzymac to czekanie.
A tymczasem tablety powoli wchodza, juz czuje sie jakby rozmowniejszy i weselszy. Kurcze jak ja mam go kiedys wogole nie brac to nie wyobrażam sobie... No chyba ze bede ogolnie sie lepiej czul. Kurcze, boje sie tego co powie ta doktor, znaczy ze jak powie ze trzeba isc na detox.
Rany niech ona mnie przyjmuje poki tablety jeszcze nie dzialaja mocno, bo jam wejde tam wesolutki to kompletnie bez sensu.
Jakas nienormalna wyszla wlasnie z innego gabinetu, to jest dopiero nieszczescie...
To co mowila ta Waniek to bylo jak wbijanie noza w serce. Strasznie bolalo. Czuje sie otepialy, kreci mi sie w glowie, czuje leki, nie wiem co ze soba zrobic.
Dojechalem do parku i w nim usiadlem. Musze zebrac mysli na spokojnie. Chyba nadszedl czas by sie przyznac rodzicom o akodinie. Bo ta Waniek nic lekow nie zmienila, mowi ze musze schodzi z Acodinu. I zebym pomyslal o osrodku odwykowym w Gliwicach. Ja nie chce juz nigdzie, potwornie sie boje, ale jak nie chce tam jechac to musze rzucic ten Akodin w domu. No nie ma wyjscia. Teraz nastepna dawka 13tabl.
Bo jak nie powiem rodzicom to co ja im wymysle ze ona mi powiedziala? Nie, to bez sensu,Pawel z Hozej tez mowil ze trzeba im powiedziec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz