poniedziałek, 6 października 2014

wieczor tez moze byc fajny, przez ta swoja zadume, jak jesien...Zaczynam sie czuc dobrze, to Mirtor co wzialem na uspokojenie wkurwienia uwalnia swe skryte moce:-) Poza tym depresja wieczorem zwykle odchodzi, przychodzi ulga, to na pewno to.

Zapalilem sobie swieczki, to jest romantyczne, tego nauczyla mnie Marta. Tam na kursie bylo tyle nieszczesliwych ludzi, wspolczuje im, bo po mnie nie widac ze jestem niepelnosprawny, a oni jacys pokrzywieni, czy kulawi, albo garbaci, nie wyrośnięci, przyglusi...Tacy wlasnie tam byli. To pracodawca odrazu ma gorsze zdanie o takich na dzien dobry. A ja to mam szczescie ze po mnie nie widac. Mam lepszy start u obcych ludzi. No ale za to jestem bardziej niesmialy i zalekniony niz tamci, bo oni niektorzy smialo mowili, i to duzo. Taki jeden mnie denerwowal ze skupial na sobie cala uwage grupy. Tzn.ja tez potrafie byc pewny siebie, ale po Acodinie... Na trzezwo to lipa. A teraz ten Acodin nic mi chyba nie daje, czyli mozna go sprobowac nie brac:-) Bo tam na kursach  nie musze nikogo udawac, lepszego i silniejszego niz jestem. I to jest fajne:-)
Moge tam byc tym slabym trzezwym, zaleknionym, w depresji, Staskiem. Ale czy ja sie przyznaje ze tak naprawde ja taki jestem? Nie chce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz