Długo nie pisalem. Ci co wiedza dlaczego to wiedza... Pomine to milczeniem. Czulem sie spetany depresja i lękami przez 4dni. Straszny czas cierpienia. Takie zycie. Nie bede sie teraz rozpisywal dlaczego tak sie stalo, gdyz wystarczajaco duzo slow poplynelo w innym miejscu. Mam na mysli m.in.moj drugi-anonimowy blog. Ale to bylo, i mam nadzieje minelo.
Dzis postanowilem zazyc ak.,wbrew niejako rozsadkowi, bo on wzmaga stany lękowe, podobnie jak energetyki. Ale mialem w odsieczy kilka pastylek hydroxyzyny i diferganu jakby sie lęk rozkrecil jeszcze bardziej.
No i stal sie cud - Akodin zlikwidowal te lęki! Wzialem tylko 13tabletek, takze nastepny stopien w zmniejszaniu dawek. I ten horror sie skonczyl. Tzn.mam nadzieje ze na dobre, ze jutro nie wroci. Tak odczuwam jakby tamten lęk sie zablokowal (co juz mialem w swoim zyciu, najdluzej to ok.2miesiace trwal...), a Ak.go odlokował. Jakby taka fala przeszla i to zabrala. Oby tak bylo. Bo dzis dzien wygladal fantastycznie w porownaniu z miarnoscia dni ostatnich...
Wtedy to leżałem calymi dniami i sie balem po prostu. Wszystkiego. Jak sie lepiej poczulem,to gdzies pojechalem, ale bardzo umiarkowanie. Tylko tam gdzie musialem. Mimo ze terapeuci zalecaja przemaganie sie. No to sie przemagalem i robilem max tego co moglem. Nie mogelm sluchac zadnej muzy, z wyjatkiem Dead Can Dance, to bardzo dolujaca muzyka, spokojna. Ale zadna elektronika, euforyczne kawalki, nie mowiac o jakichs eksperymentach -nic nie wchodzilo w gre, wszystko powodowalo zwiekszanie lęku.
Tym razem ten lęk był nie wydumany, bo bałem sie realnej rzeczy, wlasciwie dwóch. Nadal mogą one nastapic, ale jedna jest malo prawdopodobna, a druga juz tak nie zaboli za trzecim razem... Nie powiem co to, niech bedzie to moja tajemnica. No chyba ze ktos kto wie, wygada sie w komentarzu... To pewno go usune. A moze nie,zreszta jakie to ma znaczenie.
Nauczylem sie przez te 4dni zeby za bardzo sie nie odsłaniać na tym blogu. No i nie mowic o innych ludziach, co bedzie moze troche trudne, ale mowie zadko a jak juz to intensywnie.
Dzis byl wspanialy dzien bo odebralem pierwsze w zyciu okulary. Minus 1. Moze niewiele, ale jak je zalozylem... To zobaczylem swiat na nowo!
Wszystko stalo sie wreszcie WYRAŹNE, jakby jasniejsze, bardziej kolorowe, no wiecej szczegolow i wogole wszystkiego. W galerii handlowej bylo wprost cudownie... Zreszta rozpisalem sie o tym na facebooku to mi sie juz nie chce tego powtarzac. Chcialabym miec soczewki kontaktowe, zeby moc widziec teraz tak zawsze! I bez tego cholernego ograniczenia pola widzenia! Bo to ze cos jest na nosie, to jeszcze da sie zniesc, ale to ze wszystko jest w ramkach, to juz mniej, nie podoba mi sie. A w soczewkach bym widzial caly obraz... No ale nie ma na to kasy, bo to na pewno droga zabawa. Okulary i tak kupilismy najtansze jakie byly, i bez platnych powlok jakichs tam.
Dodatkowo odkrylem zajebista muzyke - Funki Porcini. Bardzo dziwna. Za pierwszym razem wogole mi nie podeszla. Taka eksperymentalna mocno. Widze ze nagrali sporo plyt, sciagam juz dyskografie z filestube.
No i pojezdzilem sobie pociagami, wszedzie patrzylem w dal i podziwialem ile moge zobaczyc. Jakie wszystko jest fajne, ta rzeczywistosc.
Teraz juz jestem zmeczony, poza tym jest pozno, to trza isc spac. Tata ma racje, ze kiedys wstawalem wczesniej, jak przyjechalem z osrodka, a teraz to mi sie rozregulowalo. Trza by wrocic do pierwotnego wstawania o 7.00, tak jak do pracy. Skoro do niej nie chodze, to niech przynajmniej nie wyleguje sie lozku do 9.00 jak ostatnio to bywa. Wzialem 2 difergany bo po ak.to jestem bardzo pobudzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz