Terapeuta na Hozej powiedzial ciekawa rzecz,ze to branie moje akodinu,znaczy powrot do starych schematow,oznacza mianowicie oznake LÈKÖW,przed swoja sytuacja.
(Taak,lekow ja mam duzo,bardzo duzo! O przyszlosc,terazniejszosc i przeszlosc. O wszystko. Cale szczescie ze w ramach terapii w Nowym Dworku znikneli mi te leki na codzien,co mialem! To dopiero bylo ciezko zyc...)
Choc slabo ogolnie mi sie teraz z nim gada,mimo ze on wie o akodinie nawet wiecej niz pisze na blogu,to lepiej mi sie gada z Kasia na Zgierskiej,mimo ze ona nie wie,to mi jakos bardziej pomaga,bardziej sie angazuje niz ten Pawel na Hozej. Ja nie mowie ze on zly,tylko ostatnio z nia lepiej mi sie gada niz z nim.
Jasny chuj,bad trip mi sie wkrecil! Czasem mam zle jazdy po tym akodinie,te potworne leki ze cos sie stanie zlego,i ze cos zlego ludzie chca ode mnie... To jest okropne! Zaczelo sie godzine temu jak jechalem rowerem po ten srodek na chwasty dla rodzicow. Wrocilem sie.
Cale szczescie ze mam tego bloga,to moge wylac na niego swe trzewia,i juz mi lepiej. I ze moge pisac go bedac np.na poczcie,hihi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz