sobota, 24 maja 2014

Oo,jak nie uzywam tego tel.do dzwonienia i sms,to wygląda na to ze bateria starcza na 2dni . To by było mile . A w tej nowej postanowiłem jednak sformatowac baterie mimo ze słyszałem ze w tych nowych tel.nie trzeba. Tj.3x rozładowac do wyłączenia i naladowac do pełna. Dziś 3ci dzień. I już wieczór a jeszcze 25proc.bat .zostało. Aha, mam wyłączone wifi, może to to.

Przespalem się, normalnie w łóżku. To się lepiej czuje trochę. Bo na hamaku czy na krzesełku to nie potrafie zasnąć. Mama zrobiła dobry obiad tj.łososia z kapusta kiszona. Zjadłem z kanapka z żółtym serem która zrobiłem sobie na wyjazd rano, to razem było bardzo smaczne:-) Teraz wróciłem znów na hamak. Myślę ze zdrowiej siedzieć wśród drzew, wąchać to świeże powietrze niż w oparach komputera i przed monitorem.

Włączyłem sobie Slowly Rolling Camera. Takie spokojne. ZE smyczkami. Komarów cos nie ma mimo ze mama mówiła. Ale jest sucho , nie było deszczu to i nie ma:-)Żebym nie powiedział w zła godzinę i zaraz się zlecą hehe. Chyba napisze smsa do tej Ani, a co będę się obrazal bez sensu, ona ma pracę , ma chłopaka to sama nie napisze do mnie. Szczególnie ze nie lubi ponoć tych smsów. To ja napisze, ale z lekka dozą uszczypliwości:-) Żebym jeszcze ja tak potrafil w depresji...

Napisałem, ale tak raczej miło. Żeby się spotkac, najchętniej jutro. Bo jutro pestki! Ale się już cieszę :-) To po pestkach będę miał raczej lepszy humor niż bez to powinienem dać radę z nią gadać i powinno być fajnie. Bo ja ja w sumie bardzo lubię. Szkoda ze jest zajęta... Jest taka normalna, choć jak terapeuta z Hozej słusznie zauważył znam ja mniej, to może jeszcze nie poznałem jej humorów i odpalow... Na razie nie odpisala, jak zwykle... Tymczasem popisalem na fejsie tj.na tym czacie z Marcinem, taka inna Ania, Kuba. Tak po troszku, ale zawsze. Teraz przykry obowiązek mycia zębów i do spania ! Już za 11 godzin najprawdopodobniej zażyje pestki:-) To mnie bardzo cieszy. Mama już poszła spać. Tatą czyści buty pasta do butów i szczotka. Kurcze ze ja taki leniwy jestem i bezproduktywny, na nic się nie przydaje! Nawet jeść sobie sam nie zrobię, ten obiad to mi mama przygotowała. I jeszcze mam jakieś depresje... I jeszcze ćpam ! I wciąż mi mało. I z religia tj.kościołem mi nie po drodze, a by się duchowość przydała, przydaloby się pójść do spowiedzi... Dawno nie byłem. Tzn .na wielkanoc nie bo już spędzałem w domu a tu mi ten kościół i mszę nie pasują. W ośrodku tj.w Świebodzinie chodziłem często... Tam było wszystko inne, jakieś lepsze. Znaczy nieprawda, nie wszystko, ale ja byłem chyba lepszy... Choć też ćpałem ale w głowie chyba miałem lepiej. Chociaż nie wiem, może i nie, może mi się wydaje.

Mama wyszła zdenerwowana ze sąsiedzi słuchaja muzyki przy grillu. Przesadza jak zwykle. Przecież tego wogóle nie słychać. Ale ona jest wogóle przewrazliwiona i rozkapryszona. Ja to też mam niestety na pewno, jak z tym reagowaniem nastrojem na pogodę, ale ja to widzę i staram się z tym walczyć.

Jejku szkoda ze trzeba iść spać a nie można już zażyć teraz. No ale na noc to już wogóle absurd i bez sensu. To bym noc zarwał bo to rozbudza a potem się niezłe męczył, o co to to nie:-)

Przypomniał mi się wujek Janusz, maż cioci Ali z Ursynowa, tj.dawne czasy jak oni jeździli za granice i mieli takie ładne inne mieszkanie. To było wszystko takie niezwykłe, baśniowe, magiczne... Inne niż komunistyczna rzeczywistosc, szarość codzienności. Mieli fajne rzeczy. Mieli zawsze auto zachodnie. Mysmy nigdy nie mieli... Ale wujek źle skończył, umarł w Holandii na placowce tj.w pracy w ambasadzie, więc przez alkohol. Heh, tak to widać nie tylko ja mam z nałogami problem w mej rodzinie! Ale tamten nie był ze mną spokrewniony, maż siostry mego taty..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz